musze przyznac, ze coraz bardziej sie zmieniam.... staje sie coraz bardziej wybredna... od momentu kiedy zerwalam z Tomkiem, przy zadnym chlopaku (do tej pory) nie czulam sie dobrze. zawsze mi cos przeszkadza... nie czuje tej "miety".. tego uczucia kiedy slyszalam jego glos, tych dreszczy kiedy sie przytulalismy.. teraz tego nie ma.... nie czuje tego.. i to mnie przeraza. do tej pory bylam mala dziewczynka, ktora sie szybko zakochiwala, i nie bylo takiej sily zebym sie nie zakochiwala. a teraz?! moze wybieram niewlasciwych chlopakow, nie wiem.... ale nie pokoje sie, bo jak tak dalej pojdzie to sobie nikogo nie znajde bo bede zbyt wybredna.... mam nadzieje, ze teraz sie to odmieni.... zazdroszcze ludziom, ktorzy potrafia obdarzyc chlopaka/dziewczyne wielkim uczuciem. takim ponad wszystko. zazdroszcze, bo teraz wiem, ze chyba nie potrafie kochac.... moze to sie wydawac dziwne, a moze i to jest normalne w naszym wieku.... moze zglosze sie do psychologa?!
"lęk. zwykły lęk na dnie skryty gdzieś....
wtedy dziwisz się, że tak kocham nieprzytomnie
jak by zaraz świat miał się skończyć
wtedy pytasz mnie : czemu rzucam sie jak gień
sprost w ramiona twe, myśle sobie.....
nic nie może przcież wiecznie trwać
co zesłał los trzeba będzie stracić
nic nie może przecież wiecznie trwać
za miłość też przydzie kiedyś nam zaspłacic....."
no ale nic:) glowa do gory i trzeba wierzyc ze kidys bedzie lepiej (no bo chyba gorzej byc juz nie moze.... chociaz....).
chociaz i tak wyrastam w przekonaniu, ze milosc nie istnieje..... a na pewno nie w wieku 16 lat...
pozdrawiam ....
XXXX